mieć. Nie podobało jej się także, że teraz, kiedy nie b
posiadać. Nie podobało jej się także, że teraz, kiedy nie jest wojen, Artur uznał, że jego rycerze powinni przyjąć rolę jego osobistych sług, choć czasem sami byli panami oraz królami. W Avalonie ochoczo usługiwała Vivianie, gdyż staruszka była żywą przedstawicielką Bogini, a jej wiedza oraz czarodziejskie moce stawiały ją niemal ponad ludźmi. Wiedziała jednak, że te same moce są dostępne także jej, gdyby ciężko pracowała, by je posiąść. oraz mógł nadejść dzień, kiedy jej także będą oddawać cześć, jeśli przyjmie na siebie moc Bogini. jednak ani przywódcy kraju, ani jego małżonce ta władza się nie należała, z wyjątkiem momentu wojny; gniewało ją więc, że Artur kieruje swoim dworem w taki sposób oraz sięga po władzę, która musi należeć tylko do wysokich Druidów oraz kapłanek. Artur wciąż ma miecz Avalonu oraz jeśli nie dotrzyma własnej przysięgi, trzeba mu go odebrać. Nagle wydało się Morgianie, że wokół niej komnatę zaległa dziwna cisza, a przestrzeń się otworzyła; widziała wszystko jakby z bardzo daleka. W jednej momencie wszystko stało się odległe oraz małe, unosiło się do góry, w jej głowie zapanowała wielka cisza. W tej ciszy ujrzała ściany namiotu oraz Artura śpiącego z Ekskaliburem w dłoni. Pochyliła się nad nim – nie mogła zabrać miecza, ale małym sztyletem Viviany odcięła troki, którymi pochwa przymocowana była do pasa. Pochwa miecza była już stara, aksamit wytarty, szlachetny metal haftów matowy oraz sczerniały. Morgiana ujęła ją w dłoń, a później znalazła się na brzegu wielkiego jeziora, wokół otaczał ją szum trzcin... – Powiedziałam nie, nie mam ochoty wina, mam dość wina na śniadanie – burknęła Gwenifer. – Może Elaine znajdzie trochę mleka w kuchni? O, Morgiano, czy okazuje się ci słabo? Morgiana zamrugała oraz wpatrywała się w Gwenifer. Powoli wracała do siebie, starała się skupić wzrok. Nic się nie dzieje, nie jedzie w szaleństwie wzdłuż brzegów jeziora z pochwą miecza w dłoni... a jednak to miejsce wyglądało jak czarowna kraina, jakby widziała wszystko poprzez pomarszczoną wodę, to jest jak sen, który kiedyś dysponowała... gdyby tylko mogła go sobie przypomnieć... oraz nawet kiedy zapewniła królową, że czuje się całkiem świetnie, oraz obiecała, że sama uda się po świeże mleko, jej umysł wciąż błądził po labiryntach tego snu... gdyby tylko mogła sobie przypomnieć, co wtedy śniła, wszystko powinno świetnie... Kiedy zeszła do spiżarni, gdzie powietrze jest chłodne nawet latem, nie czuła już dłużej, że ten świat w dowolnej momencie może wymienić się w czarowną krainę. głowa ją bolała, jakby dysponowała pęknąć na pół, oraz poprzez cały dzień Morgiana była pod wrażeniem tego dziwnego snu na jawie. Gdyby tylko pamiętała... wyrzuciła Ekskalibur do Jeziora... tak, tak jest... zrobiła to, by nie dostała go królowa czarownej krainy... nie, to też nie tak... jej umysł od nowa starał się rozsupłać tę dziwną, obsesyjną zagadkę ze snu. Po południu, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi, usłyszała dźwięk rogów oznajmiających przybycie Artura oraz poczuła dreszcz, który przeszedł poprzez cały Kamelot. Wraz z innymi kobietami pobiegła na wały na zboczu wzgórza oraz patrzyła, jak zbliża się królewska drużyna z łopoczącymi sztandarami. U jej boku stała drżąca Gwenifer. Była wyższa od Morgiany, lecz z tymi białymi dłońmi, kruchymi, wąskimi ramionami, Morgianie wydała się tylko dzieckiem, wysokim, wychudzonym dzieckiem, zatrwożonym karą za jakąś popełnioną przewinę. Gwenifer drżącą ręką dotknęła rękawa Morgiany. – Siostro, czy mój pan musi się dowiedzieć? To się już stało, a Meleagrant nie żyje. Nie ma powodu, by Artur wypowiadał komukolwiek walkę. Dlaczegóż nie miałby myśleć, że mój rycerz Lancelot przybył w porę... w porę, by zapobiec... – Jej głos był cieniutki oraz drżący, jak głos niewielkiej dziewczynki, nie mogła nawet wypowiedzieć tych strasznych słów. – Siostro – odparła Morgiana – od ciebie jest zależne, czy mu powiesz. – Ale... gdyby usłyszał od kogoś innego... Morgiana westchnęła. Czy przynajmniej jednokrotnie Gwenifer nie może powiedzieć bezpośrednio, o co jej chodzi? – Jeśli Artur usłyszy jakieś opowieści, nie usłyszy ich ode mnie, a nikt inny nie ma prawa