Duchowi Świętemu, że zstąpił dziś na nas oboje. Skryci

Duchowi Świętemu, że zstąpił dziś na nas oboje. Skrycie dotykała palcami brzucha; dzisiaj zlegli ze sobą, możliwe, że na matki Boskiej Gromnicznej będzie trzymała w ramionach małego następcę tronu... spojrzała na drugą stronę kościoła, gdzie klęczał Lancelot u boku Elaine. Z zazdrością dostrzegła, że Elaine znów rozrastała się w pasie. Kolejny syn lub córka. A obecnie Elaine puszy się u boku chłopaka, którego kochałam tak bardzo i tak długo, z synem, którego to ja powinna urodzić... cóż, muszę spuścić głowę i być poprzez chwilę pokorna, nic mi nie zaszkodzi udawać, że wierzę, iż ich syn zasiądzie na tronie Artura... Och, jestem grzeszną dziewczyna, mówiłam Arturowi, by poskromił swą dumę, a sama jestem jej pełna. Kościół był zatłoczony, jak zawsze w to wielkie święto. Artur był blady i przygaszony; widział się z biskupem, lecz przed mszą nie było czasu na dłuższą rozmowę. Uklękła przy nim i czuła, że jest obcy, więcej obcy niż wtedy, gdy po raz pierwszy weszła do jego łoża, przerażona niewiadomym, które ją oczekiwało. trzeba się pogodzić z Morgianą... Czemu czuję się winna, to Morgiana zgrzeszyła... Ja odpokutowałam za moje grzechy, wyznałam je i dostałam rozgrzeszenie... Morgiany nie było w kościele; pewnie nie dysponowała czelności przyjść w grzechu na świętą mszę obecnie, kiedy wyszło na jaw, kim naprawdę jest – kazirodczą, pogańską wiedźmą, czarownicą. Msza ciągnęła się w nieskończoność, lecz w końcu udzielono błogosławieństwa i ludzie zaczęli wychodzić z kościoła. przez chwilę znalazła się nagle twarzą w twarz z Elaine i Lancelotem. Opiekuńczo otaczał żonę ramieniem, by jej nie popychano. Gwenifer uniosła oczy, żeby nie patrzeć na brzemienny brzuch Elaine. – Od dawna nie widzieliśmy cię na dworze – powiedziała. – Och, wiele jest do zrobienia na Północy – odparł Lancelot. – Ufam, że nie ma już więcej smoków? – spytał Artur. – Dzięki Bogu, nie – odparł Lancelot z uśmiechem. – Moje pierwsze spotkanie ze smokiem było chyba ostatnie... Niech mi Bóg wybaczy, że drwiłem z Pellinora, kiedy opowiadał o owej bestii! teraz, kiedy nie ma więcej Saksonów do zabijania, analizuję, że nasi rycerze muszą wyruszać przeciwdziałające smokom, bandytom i zbójcom, i wszelakiemu złu, które nęka ludzi. Elaine uśmiechnęła się nieśmiało do Gwenifer. – Mój małżonek jest jak wszyscy panowie, woli ruszać do bitwy, nawet przeciwko smokom, niż siedzieć w domu i cieszyć się pokojem, o który tak ciężko walczyli! Czy Artur też jest taki? – myślę, że ma dosyć walki tutaj, na dworze, gdzie wszyscy ludzie przychodzą do niego szukać sprawiedliwości – powiedziała, Gwenifer, kończąc temat. – Kiedy oczekujesz rozwiązania? – dodała, patrząc na brzuch Elaine. – ci się wydaje, że to będzie następny, syn czy córka? – Mam nadzieję, że syn, nie chcę posiadać córki – powiedziała Elaine – ale będzie tak, jak Bóg zrządzi. Gdzie jest Morgiana? Nie przyszła do kościoła? jest nadwyrężona? Gwenifer uśmiechnęła się pogardliwie. – myślę, że wiesz, jaka z niej dobra chrześcijanka. – Morgiana jest moją przyjaciółką – odparła Elaine – i nieważne, jak złą może być chrześcijanką, kocham ją i modlę się za nią. ponieważ masz za co, myślała Gwenifer z goryczą. Wydała cię za mąż, żeby mi dokuczyć. Słodkie, niebieskie oczy Elaine wydały jej się lukrowate, głos fałszywy. Jeśli dodatkowo chwilę będzie tu stała i słuchała Elaine, to rzuci się na nią i ją udusi. Przeprosiła i odeszła, po chwili Artur dołączył do niej.